czwartek, 30 września 2010

co to ja chciałam...

chyba najpierw muszę się upewnić że dzieci już śpią. jedno chyba w końcu dało za wygraną, pozostała dwójka: mamo, mamo...ja tak nie zasnę! dzisiejszy dzień, był męczący głównie ze względu na pogodę: mokro, szaro i zimno. zaplanowana wycieczka do szkoły do wychowawczyni już by się nie odbyła, ale jednak chwilowo deszcz dał za wygraną i postanowiłam się zebrać w sobie, zgarnąć Ma i hajda w daleki świat. tylko Ma miała chwilkę wcześnie bardzo pilne zadanie i tuż przed wyjście trzeba było zabrać ja na warsztat... co swoja droga od jakiegoś miesiąca jest utrudnione, bo jak tu zakładać pieluchę jak dziecko stoi na głowie?!... udało się jednak -tak jak zwykle- i pobiegłyśmy z górki do szkoły. 
gdy już wszystko zostało uzgodnione, wyruszyłam w drogę powrotną, ale po chwili zastanowienie doszłam do wniosku, ze nie chce mi się dwa razy po schodach biegać i poszłam w jeszcze dalszy świat. ale żeby nie przedłużać moich wywodów, opowiem o tym w skrócie. spacer odbywał się w z góry ustalonym porządku, do sklepu REAL do apteki, później po gumiaki(okazały się za wąskie w łydach, więc ich nie zakupiłam), potem sklep Pepco i pobliska kochana Biedronia potem chwila zastanowienia i z obranej ścieżki zdjęła mnie Pani Jó, twierdząc że sklep CCC jest w Galerii Nowy Świat - nie ma tam CCC, ale jest DEICHMAN, ale niestety kaloszy tam nie kupiłam. kupiłam za to w C&A jak przystało na matkę trójki dzieci kurtkę dla syna! no bo przecież po nią tutaj przyszłam!!! w drodze do szkoły, bo przecież po to się tułam po świecie, żeby syna odebrać ze szkoły!! ponieważ godzina wskazywała na trwające nadal lekcje, zahaczyłam o sklep spożywczy i na 5 minut przed dzwonkiem byłam w szkole.
synu dzisiaj miał wielką chwilę, i chyba to było to coś o czym miałam napisać?!
a mianowicie Mi połknął dzisiaj swojego pierwszego "wypadniętego" zęba!!!!!! bardzo był z tego dumny - nawet powiedział ze ma jeszcze dwa które się ruszają, więc zębowa wróżka będzie jeszcze miała okazję sypnąć kasą!
szukaliśmy kasztanów, ale przerażające zimno nie nastrajało do włóczęgi i powoli zmęczonym krokiem dotarliśmy do domu. z kluczami pobiegł Mi a ja z Ma i zakupami wydrapałam się na nasze Widoki.
szybka herbata, szybkie pranie naczyń, szybkie obieranie warzyw i szybkie szykowanie obiadu. potem ekspresowe drożdżówki i ekspresowa wizyta sąsiadek z dziećmi....
a teraz....
teraz w domu cisza, mąż za chwilkę wpadnie z sali do domu, bo mecz! 
a mnie opuszczają siły, dodatkowo przygnębiający jest stan mojego ducha i to że po raz kolejny nakrzyczałam na dzieci! walczę o spokój, ale mi się to notorycznie nie udaje. moja cierpliwość jest produktem deficytowym, a dodatkowo jak nie widzę efektów wcześniej ustalonych zasad i układów, to cierpliwość ucieka ze mnie jak powietrze z balona. nic to kiedyś może spokój i cierpliwość to będą moje główne cechy! ta jasne!
pragnę spokoju a sama tego spokoju nie daję
przeraziła mnie dzisiaj reakcja mojej Zu, dodatkowo ostatnio jej zachowanie i to co krzyczy tez mnie paraliżuje, bo wiem że jest to związane z moim zachowaniem... zarówno w stosunku do niej jak i w domu. nigdy nawet jak była malusieńka nie potrafiłam znaleźć z nią wspólnego języka, jakoś z Ma rzadziej się to zdarza. nie wiem z czego to wynika, z Zu uduchowienia? hmm z jej charakteru, który jest tak wrażliwy z jej delikatności i wrażliwości na wszystko co gryzie, ciśnie, gniecie. kinestetyk - cała Zu. zobaczymy za kilka lat jakie cechy ma Ma?!
dobra tyle tego otwierania i smucenia :D
wizyta sąsiadek z dziećmi była wspaniała, chociaż pokuszę się o stwierdzenie, że we wtorek było fajniej ;)
ponadto wczorajsze imieniny Mi, też były chyba spoko. niespodzianka się udała
jutro dentysta i może w końcu kalosze! bo zastrajkuję i nie będę chodzić na spacery, jak mam sobie nogi za każdym razem przemoczyć ;)
my-jak nas było mniej

wracamy-może kiedyś znowu wracać będziemy ;)

3 komentarze:

  1. czy to nasza wspólna wyprawa? różowa Zu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała rodzinka, widać że wspaniały wypad. I znów zazdroszczę i podziwiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. sorriso tak, ale niestety nie wiem gdzie różowa falbaniasta czapeczka ;)
    blanka91 wypad był wyśmienity, choć krótki z powodu pogody... ale może się jeszcze kiedyś uda ;)

    OdpowiedzUsuń