czwartek, 2 września 2010

och ten...

...mój Mi...
kocham diabełka, ale ręce mi opadają! stara się jak może - nawet czasem to widać, ale jakiś nie wiem chochlik w nim siedzi i już nie wiem jak mówić, tłumaczyć, zachęcać, chwalić.... żeby widać było ze dociera i że twardy dysk to zapisuje w pamięci i potem działa według ściśle ustalonego schematu.
pomijając kwestie przekazania tego co pani w szkole mówiła... bo A też ma z tym problemy(dziewczynki jakoś tak nie wiem umieją?!), to zagrania i reakcje na wszystko co go otacza mnie zaskakują! że nie wspomnę o wydzieraniu informacji i zastanawianiu się ile z tego jest prawdą i czy nie było jednak inaczej... kurczę nie ufam własnemu dziecku!
zwykła rywalizacja o to kto był pierwszy już mnie bawi, ale marudzenia i fochy to już nie na miejscu...
nic to szkoła się zaczęła i przecież wiadomo było ze nie będzie łatwo!!!
damy radę? tak damy radę! - jak to powiedział bob budowniczy i jego pomocnicy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz