czwartek, 7 października 2010

no i

wszystko już było... pogoda się udała, powrót do dzieciństwa też był niesamowity-ksiądz nic się nie zmienił, nawet po tylu latach akcent ma ten sam i taki sam tembr głosu! miśki były radosne, grzeczne i nawet zjadły rosół i kanapki! zbierały kasztany, zbiegały z górki - szkoda ze jedynymi dziećmi na tej imprezie były, no było co prawda takie jeszcze jedno małe, ale świat ma ujrzeć dopiero w 2011 roku - więc że tak powiem się nie liczy! miały zmarznięte dłonie, zasmarkane nosy, ale o to właśnie chodziło! pełna swoboda i zupełna dowolność!
fajne są takie spotkania, szkoda że tylko z okazji ślubów(też co raz rzadziej) i pogrzebów(jak tym razem właśnie)!!! 
powrót do domu szybki ale nużący i wszyscy zmęczeni! no może poza Ma, która nadal ciekawa świata sypia po max 2 godziny dziennie! właśnie koniec spania obwieszcza po ilu ! po 40 minutach od oderwania od matczynej piersi ;/ cóż taki mój świat - nudnawy.... pozdrawiam słonecznie...

1 komentarz:

  1. Chyba dzieci urodzone w tym dniu tak mają. Mój Oli śpi 30-47 minut max. Co można przez ten czas zrobić? Usiąść na kiblu i poczytać trochę :)

    OdpowiedzUsuń