środa, 11 sierpnia 2010

pracowity dzień

... nawet bez samochodu!
dzisiaj wyszłam z domu o 9:20, wcześniej wykonując co najmniej trzy rozmowy telefoniczne. o 10 byłam umówiona w parku koło fontanny dopiero tam udało mi sie uśpić wrzeszczącego famaja i juz spokojnie z koleżanką udać na kawę i plotki o wakacyjnej tematyce. było miło, leniwie i co chwilkę ktoś znajomy sie pojawiał ;)
potem zostawszy samej sobie(z famajką) było starostwo - przekazałam i wzięłam co dawali, PUW nakarmiłam majkę i udzieliłam wywiadu Marcie ;)
następnie był sklep SMYK i kucyki dla zuz a potem bieg w kierunku domu i kolejnych kilka telefonów. potem koleżanka juz czekająca pod domem. Godzina 15:30 dziecko uśpione, telefon od męża, wycieczka do mechanika, tankowanie i powrót do domu, spotkanie z rodzinką, walka kolejna z wrzaskunem i spokój! udało mi sie jeszcze podyskutować z fachowcem i zamówić sprzęt turystyczny, a teraz rozważam dalsze przygotowania do rysowania i myslę co z jutrem, bo juz mi się ktoś zamówił!
jedyne co nadal nie zostało zrobione to poczta! ale myslę że sie A. nie obrazi ;)

na kolejne dni - ponieważ auto sprawne - będzie trzeba jakiś biznes plan zrobić!

ps:
a moja mama nadal w trasie.... :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz