poniedziałek, 30 sierpnia 2010

ostatnie chwile

mijającego lata.
wybrałam się zaznajomić mojego Mi z nowymi obowiązkami. trenowaliśmy czasowo trasę z domu do szkoły, ze szkoły do real'a i z real'a do domu ;)
droga do szkoły okazała się trochę oporna, ale myślę, że się Mi zaznajomił.
był sekretariat, korytarz, świetlica i najważniejsze... automat z ciastkami i napojami!!! ;)
jak to się wszystko zmienia. niesamowite ale powiem to: za moich czasów woda w woreczku i to bez słomki to był HIT! a sklepik w szkole coś wspaniałego - jak się oczywiście miało jakiekolwiek uciułane złotówki hihihi
poza tym trochę ogarnęłam sytuacje domową, a Woj pojechał walczyć o granice w Olchowej. zobaczymy czy na tarczy czy pod tarczą powróci z tułaczki.
Maj chwilowo dała za wygraną - muszę też przyznać, że nie było dzisiaj tak źle, ale dzień się jeszcze nie skończył, chociaż słońce się schowało za grube, deszczowe, jeszcze pełne chmury.
w końcu też udało mi się zrobić placek - udał się nie do końca i jeszcze nie do końca zrobiony, ale będzie pyszniasty ja to wiem! jak komuś się wizualnie spodoba, to zapraszam - byle szybko, bo on taki znikający jest



muszę tutaj też odnieść się do Naszej Agi. zdecydowanie nie umiemy cieszyć się chwilą i z tego co mamy... to takie nasze dobro narodowe! a zacietrzewienie to już chleb powszedni - i sama tak mam - ale staram się walczyć :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz