czwartek, 16 grudnia 2010

łzy

co za ironia.... są oznaką szczęścia, radości, gniewu, złości, smutku, bezsilności.... jednym słowem są często najprostszym lekarstwem na całe zło tego świata i całe zło dotykające tylko nas samych, ale niekoniecznie dla innych mające takie znaczenie... wyrażają tak wiele, a jednocześnie są tylko zdrowym objawem wyczyszczenia oka z obcego ciała które czasem sie do niego dostanie....
potrafią zniszczyć najpiękniejszy makijaż oraz dodać twarzy(oku) blasku i tego czegoś....
taka maleńka słona kropelka a tyle możliwości i znaczeń....
i jak tu żyć pełnią życia, skoro taka kruszynka tak wiele może powiedzieć... a wszystkiego dookoła jest tak wiele! i takich małych kruszynek i oznak miłości, radości czy smutku, których najzwyklej nie zauważamy. zabiegani, zagonieni i patrzący tylko na siebie.
tak dla przeciwwagi tego dzisiejszego posta: Misiek łobuz!


a po co to wszystko napisałam - bo może pojawić się takie pytanie - ano nie wiem?! jakoś tak mi samo przyszło i samo poszło.... ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz