piątek, 18 lutego 2011

usypianie


wyglada ostatnio tak,czasem sa dwie piosenki Sikorowskiego czasem duzo wiecej,ale cel osiagniety!

piątkowe niańkowanie

...czyli puzzli z dziadkiem rozpracowywanie...
piątek okazał się dla mnie całkowitym przekwalifikowaniem planów, nawet planowany przyjazd dziadka do chwilowego pozostania z dziećmi nie obył się bez atrakcji....
i tak oto uciekają dni jeden za drugim, planować mogę tylko w zakresie głównych czynności w domu: czyli wstać, jeść oddychać czy odebrać dzieci... poza tym planowanie zupełnie okazuje się nie mieć sensu!
najgorsze w tym braku planowania jest to że jednak jeść coś trzeba, a to wymaga gotowania obiadów! co zawsze-jak jeszcze grzecznie chodziłam na 8 godzin do pracy-było największym problemem dla mnie jak i mojej współtowarzyszki niedoli biurowej :). pytanie: Co masz dzisiaj na obiad? było jak rażenie piorunem w piękny i słoneczny dzień :) zwykle okazywało się, że pozostaje nam makaron, w kilku wersjach dla dzieci i rodziców :D
a ja przecież lubię gotować......
wracając do zaległości-bardzo mi smutno że moje posty są tak oszczędne ostatnimi czasy, postaram sie wklejać chociaż fotkę z krótkim opisem..... ale czasem nawet nie mam kiedy i jak złapać ulotnych codziennych chwil!

PS:
a dziadek dostał pyszniutkie placki/racuszki zaczerpnięte o stąd! Polecam, nawet w wersji bez mąki orkiszowej a z ryżową :)